Kolejnym ciekawym głosem który przyciągnął moja uwagę jest brzmienie Johna Mayera amerykańskiego wokalisty, gitarzysty i kompozytora. W utworze ,,I don’t need no doctor‘‘ Mayer prezentuje charakterystyczne ,,brudne dźwięki‘‘ czyli wokal z chrypą. A dominującymi trybami są Curbing w pierwszej kolejności oraz Overdrive (1:07, 1:34). Całość wykonania jest jakby technicznie powstrzymywaniem przed zbyt dużą ilością metalu w głosie. Metal jest obecny ale okiełznany i pod ciągłą kontrolą, stąd pojawiają się pojedyncze dźwięki w centrum tego trybu. Później ustawienie wokalne omentalnie przekształca się w półmetal bądź niemietal (1:34-1:35). Innym elemetem jest stanowczo niska krtań.Można nawet powiedzieć skrajnie niska i to ona dodaje Johnowi ciemność brzmienia. Wokalista emituje ponadto efekt wokalny w postaci rattle, creakingu(0:34, 0:36, 0:44) i być może również nieco distortion. Najlepszym potwierdzeniem byłoby zajrzenie mu do krtani…nie żartuje;) .Wtedy widać wszystko jak na dłoni. Ale póki co uszy są naszym analizatorem. Pewnie dla niektórych z Was podobna emisja sprawia że astanawiacie się czy jest zdrowa?
Otóż to pytanie dla wokalisty czy po koncercie odczuwa problemy czy nie. Bo jak wiemy, mając dobrą technikę wokalną, nasz głos staje sie instrumentem o niezliczonej liczbie brzmień i tych czystych, i tych zachrypniętych z pozoru wydających się ryzykownymi.
Zachęcam do podrzucania do analizy ciekawych brzmień.
http://www.youtube.com/watch?v=8jhmXSncOL0