I znów porcja języki łamiąca:
Lojalny, jowialny Loyola.
Czechów trzech spod wiejskich strzech milczy przez mil trzy.
Czy trzy cytrzystki grają w Tczewie na cytrze?
Łuki w juki, a łupy wziąć w troki.
Sasza sobie szosą szedł.
A po suszy szosa sucha.
Wietrzyk zżółkłe strząsał liście.
Szczera strzyga szczygła strzygła.
Nie wieź, Wiesiu, w owsie włosia, jeśliś, Wiesiu, we wsi osiadł.
W dżdżysty zmierzch strzegła w trzcinie szczwana szczeżuja strzępów z czczego przysłowia, świszcząc, zgrzytając jak chrząszcz.
Na cacy tacy cykuta z cytatą z Tacyta.
Mistrz z Pyzdr w pstrej koszuli czule tuli się do Uli.
Wyindywidualizowałem się z rozentuzjazmowanego tłumu, który oklaskiwał przeliteraturalizowane arcydzieło.